W 2001 roku moja Mama wpadła na szalony pomysł – kupujemy konia! Ósmego marca na dzień kobiet sprawiłyśmy sobie czarno-białą klacz o imieniu Cyganka. Mieszkałyśmy wtedy w mieście, koń tułał się od jednego pensjonatu do drugiego, a nasze przekonanie o dużej wiedzy na temat koni, topniało z dnia na dzień. Wszystko zdawało się być nie po kolei. W końcu zapadła decyzja – przenosimy się na wieś. Najpierw były dwa dzierżawione gospodarstwa, a potem w końcu, w 2006 roku, własne w Kłokowicach. Wreszcie konia miałyśmy blisko siebie. Szybko do Cyganki dołączyły kolejne.